Kolejny niedosyt…

W ostatnią sobotę piłkarze ręczni Tęczy wybierali się do Obornik Śląskich. Przeciwnikiem naszego zespołu był ubiegłoroczny triumfator ligi. I tak jak w Kątach Wrocławskich zabrakło naprawdę niewiele…

Wynik w 3. minucie otworzył Kamil Ramiączek. Pierwsze minuty, to ogólnie gra bramka za bramkę. Po 10. minutach gospodarze odskoczyli na 6:4. Od stanu 7:5 podopieczni Kamila Hanuszczaka rzucili cztery bramki z rzędu i wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Trzeba dodać, że zarówno w tym okresie, jak i przez całe spotkanie, świetnie w bramce spisywał się Adam Noskowiak. W bramce gospodarzy również dobre zawody Patryka Wiącka. Niestety, od tego momentu przyjezdni się zacięli. Niewykorzystane kontry skrzętnie wykorzystali gospodarze. Zawodnicy prowadzeni przez Artura Szabata w 21. minucie odskoczyli na 12:9. W końcowej fazie pierwszej części kościaniacy mieli swoje dogodne okazje. Zabrakło jednak skuteczności, co kolejny raz wykorzystał Bór. Do przerwy było 17:12. Po zmianie stron bramkę dorzucili miejscowi. Jeszcze w 32. minucie było 19:13. Po trafieniach Napieralskiego z siódemki ( świetny występ ), Meissnera i Przekwas zrobiło się 19:16.

Kolejny Niedosyt

W 39. minucie gospodarze prowadzili 21:17, ale jeszcze przed jej końcem kościaniacy dorzucili dwa trafienia. W kolejnych akcjach dobrze popracowała nasza defensywa z Adamem w bramce. Niestety, nie złapaliśmy kontaktu z miejscowym. Kolejne 15. minut grano dwie bramki za dwie bramki. Gospodarze uciekali na +4, Tęcza dochodziła na dwa trafienia. Do 58. minuty, bo wtedy Bór wyszedł na prowadzenie 30:26. Ktoś myślał, że to koniec emocji? Bynajmniej! Kontrę Ramiączka wybronił Adam Noskowiak, a Tęcza odpowiedziała bramką Meissnera. Miejscowi grali długo swoje akcje. W obronie dobrze i mocno stali nasi zawodnicy i tak kolejne dwie piłki wyłuskali nasi. Na 34. sekundy do końca gospodarze wzięli czas. Było już tylko 30:29. W następnej akcji Adam obronił rzut ze skrzydła, a trener Hanuszczak poprosił o przerwę na żądanie. Gospodarze przerwali akcję faulem. Zostały trzy sekundy i rzut wolny. W górę wyszedł Michał Przekwas, który niestety trafił w słupek…

Można czuć spory niedosyt, jak po meczu w Kątach… Moim zdaniem mocno zaważyła skuteczność z pierwszej połowy, chociaż gospodarze też mieli swoje okazje. Na pewno budujące jest to, jak zespół zareagował po dotkliwej porażce z Grunwaldem. Tego się mocno obawiałem. Niestety, nadal gramy falami zarówno w obronie jak i ataku. Uważam też, że newralgiczny moment był przy stanie 21:19 i nasze niewykorzystane okazje. Tutaj zgadzam się z trenerem, że brakuje nam chłodnej głowy… Jeszcze raz dzięki Panowie za walkę i musimy szukać punktów w niedzielę!

Wypowiedź trenera

Skuteczność z pierwszej połowy miała wpływ na to, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Jednak na tym, że ostatecznie przegraliśmy jedną bramką zaważyła druga połowa, którą wygraliśmy. W obronie zagraliśmy dobrze, mimo tego, że straciliśmy naprawdę dużo bramek. Z defensywy jestem zadowolony, bo gdybyśmy dorzucili sytuacje, które mieliśmy wynik byłby zgoła odmienny. Wydaje mi się, że nasz największy mankament w tym spotkaniu to brak chłodnej głowy. I chociaż było jej zdecydowanie więcej, niż w poprzednich meczach, to potrzebujemy jej jeszcze więcej. Co do najbliższego rywala, to na pewno będzie ciężki mecz. Akademicy z Zielonej Góry to młody, szybki zespół. Dużo grają skrzydłami, ale i w drugiej linii mają kim postraszyć. Do tego bardzo dobra bramka. Myślę, że jest to zespół kompletny jak na pierwszą ligę.

Bramki dl Boru zdobyli: Piróg 7, Hałka 5, Ramiączek 4, Siemierz 3, Żubrowski 3, Pedryc 3, Halla 3, Kaźmirski 1, Lasota 1,

Bramki dla Tęczy zdobyli: Napieralski 7, Przekwas 6, Wesołek 5, Krystkowiak 4, Olejnik 2, Meissner 2, Graf 1, Nowak 1, Piątek 1

tekst: Paweł Stelmaszyk

zdjęcie: Ewa Gucińska

 

Rozpocznij dyskusję

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *